{text-align: center;}

czwartek, 29 grudnia 2016

„Nie zawsze smutek poznasz na twarzy gdy z oczu łzy się poleją, bo czasem w sercu łamie się życie a jednak usta się śmieją”

Opuchlizna się utrzymywała, stan ręki się pogarszał. Zaczęły pojawiać się skurcze dłoni. Tajemnicza choroba wykręcała moją rękę w różne strony. Piszę, tajemnicza choroba, bo przecież to nie jest objaw zespołu Sudeck’a. Mięśnie drżały, a ja nie miałam nad nimi kontroli. W październiku znowu trafiłam do szpitala. Tym razem w Warszawie. Spędziłam ponad dwa tygodnie na Oddziale Chorób Tkanki Łącznej. Lekarze potwierdzili, że jest to zespół Sudeck’a.
Po wyjściu ze szpitala, wykonałam dodatkowe badania i pojechałam do Krakowa, do Poradni Leczenia Bólu. Lekarz przeanalizował wyniki i potwierdził, że oprócz zespołu Sudeck’a, choruję też na dystonię. Usłyszałam kolejną diagnozę. Znowu zaczęły się poszukiwania informacji o chorobie. Po raz kolejny przeczytałam w artykułach „przyczyny dystonii nie zostały dotychczas w pełni wyjaśnione. U większości pacjentów nie udaje się stwierdzić żadnej konkretnej przyczyny.” Jak to? Kolejna choroba, na którą nie ma lekarstwa, a leczenie objawowe jest trudne i wiąże się z nieprzyjemnymi skutkami ubocznymi. Po tej diagnozie, moje leczenie prawie się nie zmieniło. Przyjmowałam te same leki. Zwiększyli jedynie dawki leków rozluźniających mięśnie.  
Czułam, że po raz kolejny mój świat się zawalił. Ile razy można się podnosić? Ile człowiek potrafi znieść? Szykowała się kolejna walka. Wiedziałam, że to nie będzie wyrównana bitwa. Już na starcie byłam na przegranej pozycji. Nie miałam już siły pokazywać, kto jest silniejszy. Byłam niewyspana, zmęczona i uzależniona. To właśnie na uzależnieniu skupiała się cała moja uwaga. Musiałam przecież jakoś zdobywać te duże ilości Oxycontinu, bez którego już nie potrafiłam żyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz