Opuchlizna się utrzymywała, stan ręki się
pogarszał. Zaczęły pojawiać się skurcze dłoni. Tajemnicza choroba wykręcała
moją rękę w różne strony. Piszę, tajemnicza choroba, bo przecież to nie jest
objaw zespołu Sudeck’a. Mięśnie drżały, a ja nie miałam nad nimi kontroli. W
październiku znowu trafiłam do szpitala. Tym razem w Warszawie. Spędziłam ponad
dwa tygodnie na Oddziale Chorób Tkanki Łącznej. Lekarze potwierdzili, że jest
to zespół Sudeck’a.
Po wyjściu ze szpitala, wykonałam dodatkowe
badania i pojechałam do Krakowa, do Poradni Leczenia Bólu. Lekarz
przeanalizował wyniki i potwierdził, że oprócz zespołu Sudeck’a, choruję też na
dystonię. Usłyszałam kolejną diagnozę. Znowu zaczęły się poszukiwania
informacji o chorobie. Po raz kolejny przeczytałam w artykułach „przyczyny
dystonii nie zostały dotychczas w pełni wyjaśnione. U większości pacjentów nie
udaje się stwierdzić żadnej konkretnej przyczyny.” Jak to? Kolejna choroba, na
którą nie ma lekarstwa, a leczenie objawowe jest trudne i wiąże się z
nieprzyjemnymi skutkami ubocznymi. Po tej diagnozie, moje leczenie prawie się
nie zmieniło. Przyjmowałam te same leki. Zwiększyli jedynie dawki leków
rozluźniających mięśnie.
Czułam, że po raz kolejny mój świat się zawalił.
Ile razy można się podnosić? Ile człowiek potrafi znieść? Szykowała się kolejna
walka. Wiedziałam, że to nie będzie wyrównana bitwa. Już na starcie byłam na przegranej
pozycji. Nie miałam już siły pokazywać, kto jest silniejszy. Byłam niewyspana,
zmęczona i uzależniona. To właśnie na uzależnieniu skupiała się cała moja
uwaga. Musiałam przecież jakoś zdobywać te duże ilości Oxycontinu, bez którego
już nie potrafiłam żyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz